5 lat po Euro– jak wykorzystane zostały areny Mistrzostw Europy?
Mistrzostwa Europy w piłce nożnej rozgrywane w Polsce w 2012 roku miały być ogromną szansą dla naszego państwa i bodźcem do rozwoju. Ewoluować miała infrastruktura, rosnąć popularność kraju na arenie międzynarodowej. Przede wszystkim jednak w pozytywnym kierunku miała wyewoluować opinia na temat Polaków i Polski. Choć to wszystko się udało, a sama impreza była ogromnym sukcesem organizacyjnym (mimo niepowodzenia reprezentacji), to wydaje się, że nie pod każdym względem potencjał został wykorzystany. Dotyczy to przede wszystkim aren Euro 2012, czyli stadionów. Co dzieje się z nimi 5 lat po Euro?
Turniej w Polsce rozgrywany był na czterech arenach – stadionach w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku i Wrocławiu. Czyli same duże miasta z ekstraklasowym klubami, które rok rocznie bytują w elicie najwyższej klasy rozgrywkowej. Czy to jednak przełożyło się na regularne zapełnianie stadionów kibicami 5 lat po Euro?
Stadion Narodowy góruje nad resztą
Niestety niekoniecznie. O ile Stadion Narodowy stał się fortecą naszej reprezentacji, która rozgrywa tam wszystkie najważniejsze mecze (zastąpił przestarzały Stadion Śląski w Chorzowie), a dodatkowo regularnie grane są tam koncerty największych gwiazd światowej muzyki czy grand prix na żużlu, to w reszcie miast nie jest tak kolorowo. W kwestiach piłkarskich w zasadzie tylko Lech sprostał wyzwaniu i na jego meczach często jest powyżej 20 tysięcy ludzi oglądających sportowe zmagania.
Wydaje się, że pozostałe kluby (Lechia i Śląsk) i ich właściciele nie wykorzystali potencjału związanego z nowym, olbrzymim stadionem. W końcu nie od dziś wiadomo, że wyniki budują popularność drużyny i sprawiają, że kibice pojawiają się na stadion. Ani w Gdańsku ani we Wrocławiu nie zainwestowano w zespoły klubowe takich kwot, aby te regularnie grały w europejskich pucharach i biły się o mistrzostwo Polski. Przez to zainteresowanie ludzi spada, a stadiony są wypełnione tylko w kilkunastu procentach na mecze ligowe. To bardzo słaby rezultat.
W jaki sposób można wykorzystać stadiony 5 lat po Euro?
Kluby powinny zrobić ze stadionów także swoją wizytówkę. To nie tylko dzień meczowy, ale także zyski w ciągu całego tygodnia. Zwiedzanie gabloty z pucharami czy też czynnie i prężnie działający sklepik sportowy pozwoliłyby lepiej wykorzystać potencjał związany z takim cudem architektonicznym.
Oczywiście stadiony to nie tylko potencjał piłkarski, choć i tutaj można kandydować do miana areny np. finału Ligi Europy, jak udało się to osiągnąć w Warszawie. To także ogromny potencjał biznesowy. W końcu każdy stadion to kilkanaście lóż vipowskich czy też salek konferencyjnych. Wystarczy się zastanowić, co lepiej brzmi – „prowadzimy konferencję w jednym z gdańskich hoteli” czy „nasi prelegenci wygłoszą swój wykład na Stadionie Energa w Gdańsku”? Tak ogromny obiekt, a do tego arena Euro 2012 to niezwykły prestiż. Na pewno wiele firm szkoleniowych czy biznesowych chętnie by wykorzystało ten potencjał, nawet 5 lat po Euro.
Monetyzacja aren Euro 2012 musi dalej postępować, aby można było uznać te inwestycje za udane. Póki co mamy w Polsce piękne stadiony, na poziomie Niemiec czy Francji. Niestety nie potrafimy ich zapełnić częściej niż dwa razy do roku. Macie jakiś pomysł, jak to zmienić i zwiększyć zyski ze stadionów?
Brak Komentarzy