Czy opłaca się jeszcze sprzedawać linki? SWL
SWL – system wymiany linków. Widoczny w postaci niedużego prostokąta, w którym wyświetlane są (najczęściej 2-3) linki wraz z krótkimi opisami stron, do których prowadzą. Właściciele serwisów przystępują do takich programów, żeby sprzedawać linki tekstowe na swoich stronach czy blogach i w ten sposób zarabiać. Ale po co miałby je ktoś od nas kupić … ? Z całą pewnością nie dla reklamy, ponieważ ów prostokątne widgety wyświetlane są w miejscach mało widocznych. Linki kupują pozycjonerzy, w celu poprawienia pozycji swojej strony w wyszukiwarkach. Kiedyś – mega popularny sposób na monetyzację bloga czy strony, a dziś … dosyć ryzykowna gra z wyszukiwarką Google.
Do najbardziej znanych systemów sprzedaży linków należą Prolink, Seopilot i Linkolo. Nazwy na pewno większości z Was obiły się gdzieś o uszy. Szczególnie dwie pierwsze (Seopilot i Prolink) i to właśnie nim chciałbym się dzisiaj bliżej przyjrzeć 🙂
Dlaczego ryzykowna gra?
Jakiś czas temu głośno było o tym, że Google zbanował wydawców (osoby sprzedające linki) z Prolink. Rzeczywiście tak się stało. Gro serwisów emitujących linki zostało zepchnięte w przepaść poniżej Top100. Całkiem niedawno też spółka Leadbullet (do której należał Prolink i Nextcontent), ogłosiła swoją upadłość na Facebooku. Najbardziej ukarani zostali wydawcy, tracąc swoje pozycje i nie otrzymując należnego im wynagrodzenia. I temat zamknięty.
Nadal działającym serwisem tego typu jest chociażby Seopilot, z którego osobiście korzystam. Jestem tam zarówno pozycjonerem jak i wydawcą. To znaczy, że emituję prostokąt z linkami (na dole w pasku bocznym), dostaję wynagrodzenie, które prawie pokrywa mi się z kosztami pozycjonowania. Dla zainteresowanych Ile zarobiłem w Seopilot ? Na chwilę obecną, blog zarobił 320 zł z groszami. Nie od zawsze pozycjonowałem, dlatego część tych pieniędzy wypłaciłem i schowałem do portfela 😉 Inną korzyścią jest pozycja bloga, która waha się w granicach 20. – 40. Dlaczego z tego nie zrezygnuję ? Wiem, że wypadałoby uczyć się na cudzych błędach, ale w chwili obecnej nie stać mnie, że samemu finansować koszty pozycjonowania. A w moim przypadku jest to szalenie istotne, bo aż 55 % całego ruchu bloga pochodzi z Google !
Na razie więc się wstrzymam. Cały czas próbuję zwiększyć ruch na blogu, który nie koniecznie pochodziłby z Google. Ostro zabrałem się za pisanie i systematyczne publikowanie. Jednak wszystkim tym, którzy zamierzają sprzedawać linki tylko w formie dodatkowego zarobku, a zależy im na swoich serwisach -odradzam to robić.
Korzystasz z SWL? Pozycjonujesz coś czy może zarabiasz? Jakie masz wrażenia? Podziel się swoją opinią w komentarzu.
5 komentarzy
Nie korzystam, bo nie chcę banu od Google. Mój blog ma najwięcej wyświetleń właśnie z Google, więc wolę nie ryzykować. Pozdrawiam
No właśnie. W przypadku gdy najwięcej ruchu pochodzi z Google, jest naprawdę dużo do stracenia. Pozdrawiam.
Ja staram się samodzielnie pozycjonować 🙂
I jakie efekty ? 🙂
Moim zdaniem szkoda ryzykować, jest dużo możliwości spieniężenia ruchu na stronie, za które nie dostaniemy po łapach od google.